Autor: Anne Rice
Przełożył Lesław Haliński
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2008, stron 245
Książka z cyklu „Nowe opowieści o wampirach”.
Opis: Vittorio,
szlachetnie urodzony młodzieniec, żyje w Italii w piętnastym wieku.
Oddaje się nauce, podziwia dzieła sztuki, które powstają we Florencji na
zamówienie Medyceuszy – kiedyś ma być panem równie wielkim jak jego
ojciec, właściciel warownego zamku poważany w całej okolicy.
Nie wie jednak, że dni jego rodu są
policzone, że horda demonów ukrywająca się w opuszczonym zamczysku już
wkrótce zażąda krwawej ofiary.
Ta zmysłowo opowiedziana historia o
poszukiwaniu zemsty za śmierć najbliższych, która szybko staje się drogą
ku całkowitemu upadkowi, jest także kroniką uwiedzenia i pożądania,
które nie pozwala się uwolnić od zła.
Książka jedna z trudniejszych, jakie w
ostatnim czasie czytałam. Podziwiam Anne Rice za to, że pisząc z
perspektywy żyjącego w piętnastym wieku szlachcica potrafi pisać tak
realistycznie. Dlatego nie będąc przyzwyczajoną do takiego języka
czytało mi się „Vittoria” ciężko. Ale nie znaczy to, że ta książka jest
książką bezwartościową.
Głównym bohaterem jest tytułowy wampir
Vittorio, który żyjąc na pięknych terenach Toskanii opowiada o tym, jak
wyglądało jego życie krótko przed tym, zanim naznaczyła je tragedia i
rozpoczęła się egzystencja stworzenia przeklętego. Wampira. Miał
szesnaście lat, gdy los postawił przed nim Ursulę, wampirzycę żyjącą w
opuszczonym zamku wraz ze swoimi pobratymcami. Piękna wampirzyca niemal
niszczy Vittoria. Doprowadza do tego, że chłopak zaczyna powoli tracić
zmysły, być może pozornie. Potem były widzenia, które zmieniały młodego
chłopca całkowicie. Wszystko to, w co wierzył dotychczas, zmieniło się,
gdy mroczny demon odciął głowę jego bratu, a potem siostrze.
Prowadzony żądzą zemsty, dla której
tylko pragnął żyć, buduje dla siebie pozory wolności, jednak powoli
poznaje bolesną prawdę. Dowiaduje się, że tak naprawdę jego szczęście
skończyło się dawno, dawno temu.
Jak już pisałam, książka napisana jest
językiem (dla mnie) dość ciężkim w czytaniu, ale jakże barwnym, niemal
kunsztownym. Autorka doskonale oddała klimat czasów, w których żył jej
główny bohater, charakter tamtejszych szlachciców i mentalność ludzi. W
czasie, kiedy myśląc „wampir” większość młodych ludzi odpowie
„Zmierzch”, uważam, że powieści Anne Rice o tej właśnie tematyce, biją
inne na głowę.
Jej bohaterowie są żywi (jeżeli można
tak powiedzieć o wampirach), pełni swego rodzaju wdzięku, każdy ma
odmienny charakter i podejście do mrocznej egzystencji w świetle
księżyca. Nie ma tu bezmyślnego latania za ofiarami, lecz prawdziwe
rozterki, wątpliwości i problemy. Zadawałam sobie pytanie, jak ja czułabym
się w sytuacji Vittoria, gdyby moje dotychczasowe życie miało pójść w
niepamięć, gdybym straciła wszystkich najbliższych, a moim jedynym
życiowym celem byłoby ich pomszczenie. Nie chciałabym na nie
odpowiadać...
Książka zdecydowanie godna polecenia.
Zostawiła w moim sercu ślad i, jak każda książka, również mnie czegoś
nauczyła. Czego w tym przypadku? Życia chwilą, bo nigdy nie wiemy, czy
na nasze szczęście nie czyha ktoś o złych zamiarach.
Ocena własna: 7/10
Dla mnie Anne Rice będzie zawsze przede wszytskim autorką wspaniałej książki "Wywiad z wampirem". Pozostałe części jej cyklu o wampirach już mnie nie zachwyciły. To było dawno, ale czytałam chyba jeszcze o wampirze Lestacie i jakieś dwie inne tylko zaczęłam. Miałam wrażenie, że pomysły się autorce wyczerpały. Z książek "niewampirzych" podobały mi się jeszcze bardzo "Skrzypce". Książka o dziwnym uroku. Tak jak napisałam, to było dawno. Tak się zastanawiam, czy teraz nie spojrzałabym inaczej na jej książki o wampirach. Może się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńDawno temu czytałem "Skrzypce" i to było moje jedyne spotkanie z panią Rice. Ma ona charakterystyczny styl, i tak jak napisałaś, na początku trudno "wgryźć się" w narrację.
OdpowiedzUsuń"Wywiad" czytała wiele lat temu i ostatnio wróciłam do niej znowu. Kiedy czytam, mówię sobie samej: dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Ma ta książka swój niesamowity urok. Książkę o Lestacie też czytałam, jej recenzja pojawi się następna. ; ) Rice ma talent, ale czasami dochodzę do wniosku, że co za dużo, to niezdrowo...
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona i jak będzie okazja, z chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Nika, ja tak wlaśnie mam, że jak czytam za dużo książek jednego pisarza, to szybko zaczynają mi się nudzić. Niewielu jest takich, którzy z tej próby wyszli zwycięsko :-)
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem, o co Ci chodzi. ;) Chociaż mam nadzieję, że ze mną tak nie będzie, jednak jak patrzę na opisy innych wampirzych książek Rice, chociażby "Memnoch Diabeł", to coraz bardziej jestem przekonana, że jej nie przeczytam. Ciężko przy tylu książkach o jednej tematyce z czymś się nie powtórzyć. Często tyle książek pisze się dla kasy...
OdpowiedzUsuńHm, ja kiedyś czytałam "Wywiad..." i poległam z nudów, więc jakoś nie mam ochoty na tę autorkę. Jednak to co piszesz, jest ciekawe, wiem, że Rice ma rzesze wielbicieli.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta książka. Do przeczytania zachęciła mnie Twoja pozytywna recenzja.:)
OdpowiedzUsuń