Autor: Rachel Hawthorne
Przełożyła Alicja Marcinkowska
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2010, stron 271
Pierwszy tom sagi „Strażnicy Nocy”
Opis: W tym lesie
zginęli rodzice Kayli. Dziewczyna ich nie pamięta, lecz często
nawiedzają ją sny, w których ożywa tamta noc. W tych snach widzi księżyc
w pełni i słyszy wycie wilków...
Siedemnastoletnia Kayla wraca tu, by
stawić czoło swoim lękom. Tu pośród leśnej głuszy spotka Strażników
Nocy, pięknych i groźnych jak sama noc. Pozna milczącego Lucasa o
srebrzystych hipnotycznych oczach. I odkryje miłość, która wystawi ich
oboje na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Kayla Madison przyjechała do Parku
Narodowego, by spotkać się z przyjaciółką Lindsey i razem z grupą
znajomych, wykonywać obowiązki przewodnika w ogromnym lesie.
Jednocześnie słuchała poleceń swojego lekarza, który, aby mogła pogodzić
się na zawsze z gwałtowną stratą rodziców, kazał stawić czoło swoim
lękom i by wróciła do miejsca, w którym zostali oni zamordowani. Właśnie
w tym lesie. Robi wszystko, by słuchać jego zaleceń, ale koszmary z
tamtej nocy wciąż do niej powracały, skutecznie wytrącając dziewczynę z
równowagi.
A potem Lucas oczarował ją swą
zaciętością, niesamowitym zmysłem przywódcy i być może tym, że wciąż jej
unikał. Dlatego Mason, przystojny student z grupy doktora Keana, który
był najnowszym klientem przewodników, zauroczył ją swoim przyjaznym
nastawieniem i zainteresowaniem, jakim ją obdarzał. Do momentu, kiedy
Kayla odkryła jego prawdziwe zamiary i tajemnicę, która na zawsze
odmieniła jej życie. W końcu dowiedziała się, kim jest i jaki związek ze
śmiercią jej rodziców mieli Strażnicy Nocy.
Czytając książkę, miałam wrażenie, że
rozciąga się przede mną historia podobna do tych wszystkich tanich
podróbek „Zmierzchu”, gdzie główną rolę pełnią stworki takie jak wampiry
lub wilkołaki, w tym przypadku te drugie. Ale potem zdałam sobie
sprawę, że przecież nigdy nie czytałam o wilkołakach i nigdy nie
zapoznałam się z takim właśnie ich przedstawieniem. Likantropi jako
ludzie normalni, bez żadnych skłonności do objęcia władzy lub zmiecenia
rasy ludzkiej (i wszelkich innych, które istniały) w proch. Zamiast
taniej historyjki przeczytałam początek zadziwiającej opowieści o
nieznanym zwykłym ludziom świecie, gdzie zwykłe rzeczy nie dzieją się
zbyt często i panuje zupełnie inny pogląd na istotę życia. Bronić; nie
wychodzić z cienia.
Z przyjemnością połknęłam „Blask
księżyca” w praktycznie jeden dzień, coraz bardziej łaknąć kolejnych
tomów historii, które czekają na mnie w bibliotece. Moje spotkanie z
Rachel Hawthorne rozpoczęło się doprawdy interesująco. Ukazała mi
prawdziwie realną bohaterkę z problemami typowymi dla nastolatków, która
jednak próbuje pozbierać się po traumie z dzieciństwa. Jej
przyjaciółka, Lindsey, jako wierna towarzyszka i powierniczka
największych tajemnic, skłonna do pomocy w każdej chwili. Kochająca ją
jak własną siostrę. Mason, który swym nieodpartym urokiem potrafi
zakręcić sobie człowieka wokół palca i wreszcie Lucas, tajemniczy młody
mężczyzna, który wywraca życie głównej bohaterki do góry nogami.
Doskonałe dla tych, którym banalne
historie o wilkołakach i wampirach wychodzą już bokiem. Nie wiem, czy
jest to seria idealna, ale z pewnością lekka i ciekawa. Taka odskocznia
od zwykłych, codziennych ludzkich spraw.
Ocena własna: 7/10
Tym razem niestety spasuję. Za dużo książek w kolejce. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNo - ja należę do tych, którym historie o lukrowanych wampirach wychodzą bokiem totalnie :/ Więc odmiana jest zawsze miła i pożądana!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że całkiem ciekawie autorka przedstawiła świat wilkołaków i na początku nawet byłam pozytywnie zaskoczona - do połowy. Potem już historia trochę mnie rozczarowała ;P Niemniej, całkiem niezła lektura na letni dzień ;)
OdpowiedzUsuńNie przeczytam. Nie lubię tego typu książek.
OdpowiedzUsuńJa tym razem po prostu podpiszę się pod Kasandrą. :) Pas.
OdpowiedzUsuńA ja wręcz przeciwnie - chętnie przeczytam. ;) Ostatnio mam niezłe parcie na podobne gatunki. XD
OdpowiedzUsuń