Szablon wykonała wanilijowa | GT

wtorek, 9 września 2014

Zapach prawdziwego życia


            Choć świat idzie do przodu i rozwija się w prawie każdej możliwej dziedzinie, pewne aspekty życia nigdy nie ulegną zmianie, szczególnie jeżeli chodzi o mentalność ludzi. I mimo że my także staramy się unikać zachowań powszechnie uważanych za niewłaściwie, pewnych elementów osobowości po prostu nie da się wykorzenić. Jednym z nich jest szaleńcza ucieczka przed tym co nowe lub tym, co za bardzo odbiega od naszej definicji słowa „normalne”. Szczególnie jeżeli chodzi o innych ludzi. Patrick Süskind w legendarnym już „Pachnidle” zdecydował się wykorzystać tą niechlubną ludzką cechę, jaką jest niechęć do drugiego człowieka ze względu na jego inność. Główny bohater, Jan Baptysta Grenouille, to niemal definicja słowa „nienormalny”. A wszystko to dzięki jego niesłychanemu talentowi, jakim jest wyczuwanie zapachów niewykrywalnych dla każdego innego człowieka. Dlatego poświęcił swoje życie na zgłębianiu tajemnic świata zapachów i uczył się nazywać każdy z nich, zapisując każdą woń w swojej niezawodnej pamięci.


„Że w biały płyn, który madame Gaillard co rano serwowała swoim wychowankom, nazywano po prostu mlekiem, gdy tymczasem wedle odczucia Grenouille’a płyn ten każdego ranka pachniał i smakował zupełnie inaczej, w zależności od tego, jaką miał temperaturę, od jakiej pochodził krowy, co ta krowa przedtem jadła, ile ściągnięto śmietanki i tak dalej...”

            Sama powieść, choć stosunkowo krótka (ma około 250 stron), została podzielona na trzy części, opisujące poszczególne etapy życia głównego bohatera, prowadzące do jednego, wyznaczonego przez niego celu – stworzenia wyjątkowego zapachu, budzącego bezwarunkową miłość.
            Życie Jana Baptysty od samego początku nie było łatwe. Nawet nie będąc tego świadomym, doprowadził do ścięcia swojej matki, przez co jako niemowlę trafiał do kolejnych opiekunek, które, z jakiegoś powodu, nie chciały mieć z nim nic wspólnego. Każda z nich instynktownie wyczuwała, że z dzieckiem jest coś nie tak, jest niepełnosprawne lub, co gorsza, opętane. A wszystko przez to, że nie posiadał on własnego zapachu.
            Przyszedł jednak moment, że istnienie niepozornego Grenouille’a nabrało wyjątkowego, lecz makabrycznego sensu. Gdy młody chłopak spotyka na swojej drodze przepiękną dziewczynę, zachwyca się jej urodą, subtelnymi wdziękami i pięknym uśmiechem. Lecz nie Jan Baptysta. On uległ urokowi jej zapachu i kiedy przez przypadek zabija dziewczynę, piękna, rozkoszna woń ucieka od niego wraz z kolejnymi powiewami wiatru. Wtedy właśnie na życiowej drodze bohatera pojawia się pierwszy cel: nauczyć się wyjątkowej sztuki zachowywania zapachów, w skrócie: tworzenia perfum. 
            Jego droga w poznawania tego szlachetnego w tamtych czasach kunsztu, oczywiście, usłana była problemami i trudnymi do wyjaśnienia wydarzeniami. Udaje się także w góry na całe siedem lat, by tam poznać straszną prawdę o swoim istnieniu i w ostateczności przekonać się o słuszności swoich decyzji. Kiedy Jan Baptysta Grenouille trafia do miasta Grasse, prawdziwej stolicy pachnideł nie tylko dla francuskich perfumiarzy, spotyka przepiękną, rudowłosą Laurę Richis, córkę najbogatszego obywatela miasta i drugiego konsula, Antoniego Richisa.
I właśnie wtedy cel Jana Baptysty, który ustalił sobie wcześniej, nabrał nowego znaczenia. Młody chłopak zagłębiał się w swojej obsesji, nie zważając na jej straszliwe konsekwencje. Pracował w pocie czoła, nie będąc nawet świadomym, że pojawienie się jego osoby wstrząsnęło miastem. Jego egzystencji przyświecał tylko jeden cel, a jego klejnotem koronnym miała stać się piękna Laura.


 Długo zastanawiałam się, co właściwie można stwierdzić o „Pachnidle” Patricka Süskinda. Jeżeli czytelnik poszukuje w książkach prostych przekazów i jasnej treści, zdecydowanie się zawiedzie. Autor użył pięknego, poetyckiego, lecz czasem ciężkiego do przyjęcia języka, którym opisywał magiczny świat zapachów. Sprawiło to, że cała powieść nabrała wyjątkowego znaczenia. Jest niemal obezwładniająca. Obłęd i spaczona osobowość Jana Baptysty dodawały tej niesamowitej historii wątków strasznych, momentami nawet obrzydliwych. Były momenty, że czytałam treść zawartą na kolejnych stronach z szeroko otwartymi oczami, pełna zdziwienia. Niektóre elementy fabuły wydawały się ciągnąć zdecydowanie zbyt długo, ale w końcowym rozrachunku uważam, że zabieg ten dał pożądany przez autora efekt. Dzięki temu mogliśmy w dogłębny sposób zrozumieć sposób rozumowania głównego bohatera, choć większość jego poczynań wciąż jest dla mnie abstrakcją. Bo dopiero teraz, po przeczytaniu i przeanalizowaniu całej powieści mogę zauważyć symboliczny charakter całej tej historii. Dramatycznej, ohydnej, ale z całą pewnością wyjątkowej historii. 

Należy wspomnieć także o niesamowitej filmowej adaptacji tej znanej powieści. Tom Tykwer, reżyser „Pachnidła: Historii mordercy”, dokonał niemal niemożliwego. W ponad dwugodzinnym obrazie poprowadził widza niemal za rękę po zakręconym życiu Jana Baptysty Grenouille’a (w tej roli Ben Whishaw). Za pomocą subtelnych, niemal intymnych ujęć ukazywał świat zapachów, tak trudny do wyobrażenia dla zwykłego człowieka. Film ten niesamowicie działa na wyobraźnię i oprócz zawartych w nim wątków fabularnych pochodzących z powieści, reżyser dodał sceny w idealny sposób ukazujące atmosferę i wygląd francuskich miast rodem z osiemnastego wieku. Nie można zapomnieć także o wyjątkowych aktorskich kreacjach. Miłośnicy filmu zachwycą się, widząc na ekranach takich aktorów jak Dustin Hoffman czy Alan Rickman.
Długo czekałam, by zagłębić się w tej powszechnie znanej, lecz nadal tajemniczej historii i uważam, że zdecydowanie było warto. Nie łatwo, zdecydowanie nie. Ale rozumiem już, skąd wziął się ogólnoświatowy sukces „Pachnidła”.

1 komentarz:

  1. "Pachnidło" ma w sobie coś tak przerażającego, że wiem na sto procent, iż nigdy, przenigdy nie sięgnę ani po film, ani po książkę.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy