Szablon wykonała wanilijowa | GT

niedziela, 23 czerwca 2013

Pan Lodowego Ogrodu t.3


Autor: Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 497

            Los pisze dla ludzi najróżniejsze scenariusze. Dla jednych jest to historia rodem z horroru, gdzie absolutnie nic nie ma wpływu na tragiczny finał. Dla innych jest to opowieść z happy endem, do którego prowadzi droga pełna niebezpieczeństw i wyrzeczeń. Jednak to od człowieka zależy, jak będzie wyglądało jego życie. To on dba o dekoracje i aktorów w tym wielkim teatrze. A przecież każde przedstawienie posiada puentę. Życie ma swój cel, choć dla każdego jest on inny.
            W trzecim tomie „Pana Lodowego Ogrodu” bohaterowie powoli zbliżają się do ostatecznego wypełnienia swojej życiowej misji. Zadania, od którego zależą losy fantastycznego świata, zwanego Midgaardem. Ich pozornie niekończąca się podróż w końcu otrzymała konkretny cel: Lodowy Ogród. Choć to dopiero początek. Początek końca rządów Bogów, Ziemian, którzy zamienili tą piękną planetę w istne piekło i zamienili ich mieszkańców w potwory. Jedynie Fjollsfinn, jeden z zaginionych członków ekspedycji i tak bardzo zmieniony przez magię Pan Lodowego Ogrodu, wydaje się stać po stronie Vuko Drakkainena. Stworzony przez niego świat to prawdziwa niezdobyta twierdza, która daje schronienie wszystkim tym, którzy go potrzebują. Choć prawie nikt nie wie, jak się do niego dostać. 

            Filar, cesarski syn, po wyczerpującej podróży i utracie jedynego przyjaciela, który łączył go z dawnym życiem, wciąż szukał swojego przeznaczenia. Trwał w przekonaniu że jest z stanie zmienić świat,
Fjollsfinn, Pan Lodowego Ogrodu
jednak nie do końca wiedział, jak to uczynić. On sam i troje tropicieli, którzy towarzyszyli mu w dalszej drodze wyznaczali sobie kolejne cele, choć żaden z nich nie wiedział, czego może się spodziewać. A kiedy cała czwórka trafia do niewoli, ich plany zmieniają się diametralnie i pojawia się nowy, pośredni cel: wolność. 

            „Wiedziałem, że muszę odnaleźć moich ludzi. Że muszę jechać na północ, aż do morza, i znaleźć moje przeznaczenie, które okaże się zbawieniem dla Kirenenów. Jednak wydawało mi się to śmieszne i niemożliwe. Zupełnie jakby dotyczyło kogoś innego.”

            W przedostatnim tomie powieści znajdujemy wiele odpowiedzi na dręczące nas pytania. Przede wszystkim: kim jest tytułowy Pan Lodowego Ogrodu i jaką ów ogród będzie miał rolę w misji Drakkainena. A także: czy drogi Vuko i Filara wreszcie się przetną?
            Powieść Jarosława Grzędowicza jest kolejną, którą uważam za prawdziwą perełkę w świecie polskiej literatury. Autor ten udowadnia, że polscy pisarze też mają coś do powiedzenia. I tak, po raz kolejny piszę o tym, jak bardzo polscy twórcy fantastyki są niedoceniani, jednak jest to fakt, który powinien być podkreślany za każdym razem. I znów zadaję pytanie: czy ktoś, kto nazywa się fanem fantasy czytując płytkie, pozbawione sensu powieści zagranicznych autorów naprawdę nim jest? I dlaczego ów fan nie zna żadnych z powieści powstałych w swoim kraju? Przeczytałam już wiele powieści z tego gatunku, zarówno polskich, jak i zagranicznych. I kiedy poza granicami powstają powieści o niemal tej samej fabule, nie wnoszące do literatury niczego oryginalnego, w Polsce powstają kolejne, zaskakujące i niepowtarzalne historie. I gdzie tutaj logika, drogi Czytelniku? Dlatego po raz kolejny szczerze zachęcam do sięgnięcia po polską fantastykę. Bo wielu tych, którzy dyskwalifikuje ją już w przedbiegach, naprawdę nie zawiodłoby się podczas lektury. A nawet jeżeli tak, to co szkodzi spróbować? „Pan Lodowego Ogrodu”, choć jest powieścią wymagającą, została napisana z pomysłem, jest zaskakująca i wciągająca do ostatniej strony. Podróż razem z Vuko Drakkainenem i Filarem po malowniczych krainach Midgaardu jest zdecydowanie interesującą odskocznią od codziennych problemów.

Ocena własna: 8/10
             
Serdecznie zapraszamy!

 


20 komentarzy:

  1. Niestety ale to nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. A moje jak najbardziej:-) To jeden z najlepszych polskich cykli fantastycznych, mam przed sobą jeszcze czwórkę, na którą czekałam z utęsknieniem latami, a teraz nie mogę się zabrać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja nie wiem, czy w najbliższym czasie będę miała okazję przeczytać czwórkę, ale mam nadzieję, że tak. Mimo że to prawdziwy klocek.;)

      Usuń
  3. Słyszałam o tej serii, lecz akurat mnie ona nie zaciekawiła, ale myślę, że mojemu bratankowi przypadnie do gustu, bo on lubi takie fantastyczne klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy tom już za mną. Drugi czeka na półce. Jednak te nowsze okładki zdecydowanie bardziej mi się podobają.
    Serdecznie pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się.;) Jeżeli chodzi o "Pana Lodowego Ogrodu" to nowe okładki są zdecydowanie lepsze.;) Fabryka Słów robi kawał dobrej roboty.;)

      Usuń
  5. PLO wymagające? Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem :) Może rozwiniesz?
    Nie sądzę również, aby rodzima fantastyka przewyższała zagraniczną - w niektórych przypadkach może tak, czasami jej dorównuje, najczęściej jednak jest po prostu gorsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A "Wiedźmin"? ;) To taki klasyczny przykład.;) Ale cóż, w pewnym sensie muszę się z Tobą zgodzić. Jeżeli porównasz naszą fantastykę do np. takiej "Gry o tron", to oczywiście, w takim przypadku przegrywamy. Chodzi mi głównie o to, że nasza fantastyka jest, moim zdaniem, o wiele bardziej oryginalna od zagranicznej. Przy tych wszystkich śmieciowych powieściach o wampirach, wilkołakach i innych milutkich stworzeniach, w które tak zaczytuje się większość młodzieży, nasza fantastyka jest prawdziwym arcydziełem. Co innego np. fantastyka rosyjska, mimo że nie czytałam, to wiem, że jest na bardzo wysokim poziomie. Ale i tak sądzę, że nasza fantastyka jest mocno niedoceniana. Choć nie przeczę, i u nas napisano wiele słabych powieści z tego gatunku. A co do tego, że PLO jest wymagające. Cóż, dla mnie było. Może z kolejnymi tomami czytało mi się o wiele łatwiej, ale z pierwszym tomem miałam duży problem. Nie mogłam usiąść i przeczytać go w kilka wieczorów, tak jak drugą i trzecią część. Może za bardzo przeraził mnie lekki klimat science-fiction? Nie wiem. Jednak tak właśnie było w moim przypadku. ;)

      Usuń
  6. Ja Grzędowicza mam cały czas przed sobą. Pierwszy tom PLO czeka grzecznie na swoją kolej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie mogę się doczekać Twojej recenzji. ;) Bo wiem, że jesteś otwarta na ten gatunek.;) Ale, oczywiście, na wszystko przyjdzie czas. Miłego czytania! ;)

      Usuń
  7. Ok, "Wiedźmin" - i co dalej?;) Zagranica ma Martina, Eriksona, Abercrombiego, Sandersona, Stovera, Rothfussa, Mieville'a... można wymieniać i wymieniać. Z Rosji to przede wszystkim Diaczenkowie i Łukjanienko (takiego urban fantasy to u nas ze świecą szukać). U nas, niestety, dość marnie. Zwłaszcza współcześnie.
    Chyba trochę źle porównujesz. Przecież niemalże oczywiste jest, że paranormale są z reguły gorsze od 'normalnej' fantastyki. Moim zdaniem to odrębna kategorie, których nie powinno się stawiać obok siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas Grzędowicz, Pilipiuk, Ziemiański, Piekara, Dębski, Dukaj, Kossakowska i wielu, wielu innych. Każdy kraj ma coś do powiedzenia jeżeli chodzi o fantastykę. Nie wiem, dlaczego większość czytelników od razu stawia naszą fantastykę w tak złym świetle. Ale cóż, to kwestia gustu i każdemu odpowiada coś innego. Jednemu podoba się jedno, innemu drugie. Ja zdania nie zmienię i Ty też nie. ;) Ale dziękuję, widzę że muszę jeszcze poznać mnóstwo autorów. ;)

      Usuń
    2. Ależ ja i Dębskiego, i Kossakowska, i Pilipiuka, i Piekarę czytałem - więc to nie tak, że od razu stawiam w złym świetle. Empirycznie sprawdziłem jakość tego pisania. Wynik raczej niezbyt ;) Grzędowicz i (zwłaszcza) Dukaj, to co innego (choć w jego przypadku już wchodzimy w sf). Ziemiańskiego nie miałem okazji- z czego jestem rad, przeczytawszy niektóre opinie ;)

      Usuń
    3. No i właśnie o to mi chodzi. Czytałeś te książki i dopiero po lekturze wypracowałeś sobie jakąś opinię na ich temat. Czy jest ona pozytywna czy negatywne, to Twoja sprawa. Przecież masz prawo do takiego a nie innego zdania.;) Mnie najbardziej denerwuje to, że wielu szufladkuje naszą literaturę nawet po nią nie sięgając. "Złe, bo nasze, a nie zagraniczne". Już widząc polskie nazwisko autora uznaje, że książka jest zła. Ja znalazłam coś dla siebie w książkach tych autorów (choć nie wszystkich, bo były i takie książki, które bardzo szybko odkładałam na półkę z myślą, że więcej po prostu nie zniosę). Jestem po prostu za tym, żeby próbować, a dopiero potem oceniać. Bo znam mnóstwo osób, które wprost nienawidzą Grzędowicza czy Kossakowskiej, ale znam też takich, którzy po prostu ich ubóstwiają.
      Może w takim razie polecisz mi jakiś dobry tytuł? ;)
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  8. Po mimo tego, że lubię fantastykę to ta książka raczej nie przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dość specyficzna książka, dlatego w pełni to rozumiem. Nie każdy jest w stanie to przełknąć. ;)

      Usuń
  9. Ciekawie napisana recenzja :) Teraz czekam na recenzję 4 tomu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję.;] Ale najpierw muszę go jakoś zdobyć.;]

      Usuń
  10. Jest w mojej kolejce czytelniczej :) a raczej będzie, jeszcze tej książki nie posiadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nasza rodzima fantastyka będzie miała coraz więcej fanów.;) Lub ludzi, którzy po prostu po nią sięgną.;D

      Usuń

Obserwatorzy