Szablon wykonała wanilijowa | GT

niedziela, 2 września 2012

Blaze


Autor: Richard Bachman
Przełożył Michał Juszkiewicz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2007, stron 271

Opis: Wzrost: ponad dwa metry. Waga: prawie sto trzydzieści kilogramów. Clay Blaisdell to potężny mężczyzna, ale dopóki nie poznał George’a Rackleya, zajmował się tylko drobnymi kradzieżami. George nauczył go setek różnych przekrętów i zdradził mu swój szatański pomysł: porwać dziecko bogaczy. Rodzina Gerardów śpi na forsie, a ich najmłodszy potomek musi być wart miliony! Jest tylko jeden problem: mózg przestępczego duetu umarł...
Umarł? A może wcale nie?
W śnieżnej zamieci Blaze ucieka przed policją; ma dziecko jako zakładnika, a „zbrodnia stulecia” zamienia się w wyścig z czasem, rozgrywający się w upiornej scenerii białego piekła lasów stanu Maine.

Cytat: „Blaze nie myślał, co robi. Zobaczył krew i procesy myślowe ustały całkowicie. To, co zajęło ich miejsce, było czarne i opętane żądzą mordu.”

            Z pewnością wierni fani powieści grozy wiedzą, że Richard Bachman i Stephen King to jedna i ta sama osoba, choć fakt ten został ujawniony dopiero w 1985r., kiedy to Bachman umarł na „raka pseudonimu”. Autor ten napisał wiele powieści, które wraz z biegiem lat przeszły do klasyki gatunku. Ileż to razy, oglądając jakiś film, słyszymy: „na podstawie powieści Stephena Kinga”? Doskonałym przykładem jest tutaj chociażby sławna „Zielona mila”.
            „Blaze” jest powieścią, którą King wydał wiele lat po jej napisaniu. Na początku autor nie uważał jej za wartościową, jednak kiedy spojrzał na nią z perspektywy czasu, uznał, że przyjmie się na rynku. I tak oto w moich dłoniach znalazła się ta książka.
            Gdybym miała w kilku słowach opisać fabułę, z pewnością nie potrafiłabym tego zrobić. I to nie dlatego, że historia ma wiele wątków, jest skomplikowana lub trudna do przyjęcia. Jej niezwykłość sprawia, że brakuje słów opisu.
            Wyobraźmy sobie człowieka poszkodowanego przez los; wychowywanego w duchu przemocy i biedy, czyli w otoczeniu niezbyt przyjaznym rozwojowi dziecka. Dopiszmy do tego poważny uszczerbek na zdrowiu (poważny... ojciec zrzucił swojego synka ze schodów trzy razy pod rząd) i dość nieodpowiednie towarzystwo dla osoby łatwo ulegającej cudzym wpływom i do tego niezbyt inteligentnej. I co powstanie w efekcie? Tytułowy Blaze, który stał się narzędziem w rękach cwanych opryszków, aż w końcu niewolnikiem własnej podświadomości, która podsuwała mu nieprawdopodobne zjawiska. Od razu można się domyśleć, jak skończy się próba porwania dziecka przez tępego osiłka, który nie rozumie, że zabijając człowieka, skazuje się na dożywotnie piętno mordercy. Jednak jest coś, co ukazuje Blaze’a w zupełnie innym świetle. Mały Joseph Gerard IV.
            Jak zwykle Stephen King popisał się niesamowitymi opisami natury ludzkiej, wprowadził liczne retrospekcje, które pomagają czytelnikowi zrozumieć dziwne zachowanie głównego bohatera. Dzięki temu autor mógł grać na strunach wyobraźni swojego czytelnika jak na gitarze.
            Jako wierna fanka Stephena Kinga mam już za sobą wiele jego powieści. Niemal wszystkie z nich zapisały się w mojej pamięci po tej pozytywnej stronie wspomnień. Jednak „Blaze” odrobinę mnie rozczarował. Prawda, książka napisana jest obłędnie, językiem idealnym dla młodzieży, jednak zawiodły mnie rozdziały opisujące ucieczkę głównego bohatera przed policją. Mogłoby być to bardziej... tajemnicze i zawiłe. Niemniej jednak, wszystkich fanów Stephena Kinga i jego twórczości szczerze zachęcam do zapoznania się z tą powieścią. Z pewnością nie pożałujecie wydanych pieniędzy lub długich poszukiwań w bibliotece. A to, co zawiodło mnie, Was może wprawić w pozytywny nastrój.

Ocena własna: 6/10

Baza recenzji Syndykatu ZwB.

32 komentarze:

  1. Książki Kinga bardzo lubię więc z chęcią zapoznam się również z opisywaną przez ciebie pozycją :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko, co ma na okładce nazwisko: King - omijam szerokim łukiem. Wiele razy już sparzyłam się na tym autorze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo naprawdę ma kilka świetnych książek. Na czym się sparzyłaś? Czytałaś np."Carrie"? Albo "Wielki marsz"? ;)

      Usuń
  3. Nie wiem, czy ten język dla młodzieży i mnie przypadłby do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolisz bardziej poetycki język? ;) Czy po prostu chodzi Ci o kolokwializmy albo przekleństwa?

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze! ;) Polecam zacząć jednak od "Carrie" - pierwszej wydanej powieści Kinga. Jest nieziemska.

      Usuń
  5. Kinga baaardzo lubię, choć obecnie czytam już rzadko - trochę mi się przejadł.

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawda, kilka lat temu czytałam go bez przerwy. Teraz to już sporadycznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie tytuł "Blaze" kojarzyłam z Kingiem, ale jak zobaczyłam, że autorem jest jakiś Richard Bachman, to zwątpiłam. A tu się okazuje, że to jedna i ta sama osoba, o czym pojęcia nie miałam.

    Lubię sobie czasem Kinga poczytać, teraz poluję na "To".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też byłam w szoku. Dopiero po lekturze "Blaze'a" dowiedziałam się o "podwójnej naturze" autora.;)

      Usuń
  8. Mało znam dzieł Kinga, ale chce to zmienić, gdyż lubię literaturę z dreszczykiem. ,,Blaze'' nie znam, ale zapiszę sobie ten tytuł do mojej czytelniczej listy ,,chce przeczytać''.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawiedziesz się książkami tego autora, gwarantuję.;)

      Usuń
  9. Również jestem fanką Stephena Kinga. I też czuję po lekturze "Blaze" lekki niedosyt. Może dlatego, że to w gruncie rzeczy dość smutna historia? W każdym razie nie jest to dzieło typowe dla tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. W gruncie rzeczy prawie wszystkie książki Kinga to smutne historie. ;)

      Usuń
  10. nie czytałam, ale do tego autora nie trzeba mnie jakoś szczególnie przekonywać, bardzo lubię jego książki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię Kinga za to, że w większości książek nie spłyca bohaterów do poziomu papierowych marionetek. Mimo że w końcu stara się igrać z naszym strachem. Książki "Blaze" nie czytałam. Brzmi ciekawie, choć na Kinga mogłoby być lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Azumi napisała w komentarzu, że nie jest to dzieło typowe dla tego autora. I taka prawda. Choć zgodzę się do tego, że bohaterowie Kinga są jak żywi, bardzo realistyczni.;)

      Usuń
  12. Jeszcze nic nie czytałam tego autora. Chociaż wstęp Kinga brzmi interesująco, to mimo wszystko nie ciągnie mnie do tej książki wcale. Odpuszczam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego jeżeli chodzi o King, zdecydowanie polecam zacząć od "Carrie".;)

      Usuń
    2. "Carrie" mam w planach. A "Misery" albo "Lśnienie" czytałaś? :)
      Dziękuję za miłe słowo a propo szablonu. ;)

      Usuń
    3. O pierwszej książce nie słyszałam, a "Lśnienia" poszukiwałam zaraz po tym jak pojawił się film (chyba dobrze kojarzę, że to właśnie było to), ale nie mogłam trafić w bibliotece. Ale słyszałam, że ekstra książka.;)

      Nie ma za co, jest naprawdę ładny.;)

      Usuń
  13. Wspaniały pisarz, gorąco polecam jego książki.
    Bardzo ciekawa recenzja :D Na prawde się wczytałam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie.;) Podpisuję się pod tym, co napisałaś o Kingu.;)

      Usuń
  14. Również cenię sobie Kinga. Jest dla mnie najlepszym pisarzem grozy. "Blaze" jeszcze nie czytałam, a chętnie bym to nadrobiła. Raz na jakiś czas muszę naładować akumulatory czytając jakąś przerażającą powieść, a pewnie ta nadaje się idealnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Blaze" może nie jest aż tak przerażającą powieścią... Moim zdaniem o wiele lepsza jest "Carrie".;)

      Usuń
  15. Ja kiedyś wezmę się za czytanie książek Kinga, tylko nie wiem kiedy :-). Filmy na podstawie jego książek bardzo mi się podobały :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Nie miałam odwagi oglądać niektórych filmów na podstawie jego powieści.;) Widziałam jedynie chyba "Podpalaczkę", "Carrie", "Zieloną milę" i "Skazanych na Shawshank".;)

      Usuń
  16. Słyszałam o tej książce, ale nie wiem jakoś nigdy nie byłam do niej przekonana. Nie wiem dlaczego autor publikował pod innym nazwiskiem, trochę to dziwne, zwłaszcza, jeśli się jest autorem ligi światowej. Nie chciał się z początku przyznawać do tamtych książek?
    Pewnie kiedyś po nią sięgnę, bo mam w planach przeczytanie wszystkich jego powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej dziwne jest to, że autor to Richard Bachman, a pod spodem dopisek, że wstęp do książki napisał Stephen King... No cóż, może lubił atmosferę tajemniczości wokół własnej osoby?

      Usuń

Obserwatorzy