Szablon wykonała wanilijowa | GT

środa, 16 maja 2012

Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz

Autor: Lisa See
Przełożyła Anna Dobrzańska-Gadowska
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2005, stron 346

Opinie:
„Tylko najlepsi powieściopisarze potrafią zrobić to, co zrobiła Lisa See, to znaczy ożywić nie tylko postaci, ale też kulturę i mentalność, tak uderzająco odmienną od naszej. Autorka stworzyła poruszający i w pełni przekonujący portret kobiety, ukształtowanej przez cierpienia, których doznała od wczesnego dzieciństwa, i przez przyjaźń, która pomogła jej przetrwać”. [Arthur Golden, autor „Wyznań gejszy”]

„Chińskie kobiety nazywano bezużytecznymi gałązkami. Nawet matki zadają tutaj córkom niewypowiedziany ból. Jednak Lisa See opowiada nie tylko o opresji, ale także o więzi między kobietami, silniejszej niż przyjaźń. Choć zbyt kruchej, żeby przeciwstawić się niszczącym regułom.” [Justyna Sobolewska „Przekrój”]

Cytat: „Mówi się, że mężczyźni mają żelazne serca, natomiast serca kobiet zrobione są z wody.”

    Kulturą Chin nigdy zbytnio się nie interesowałam. Wiedziałam, że kryje w sobie wiele sekretów i jest niezwykle fascynująca dla wielu osób, ale sama nigdy nie chciałam się w nią zagłębiać. Zmieniło się to, kiedy w moje ręce wpadła książka „Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz”. Wyobraźmy sobie staruszkę: kobietę z mnóstwem zmarszczek, siedzącą na fotelu i uśmiechającą się dobrotliwie. Osiemdziesięcioletnia Lilia opowiada o swoich najpiękniejszych latach życia: odkąd skończyła pięć lat i dowiedziała się, że życie nie wygląda tak, jak sobie wyobrażała.
     Bycie „wyjątkowym” zawsze niesie ze sobą i wady, i zalety. Komu nie podoba się, gdy ludzie w około ciągle go chwalą i wróżą wspaniałą przyszłość? Takie osoby, tylko pozornie, mają wspaniałe życie. Kto jednak myśli o konsekwencjach swojej „wyjątkowości”, o oczekiwaniach, którym należy sprostać, by przypodobać się ludziom i wciąż zapewniać, że pokładane w taką osobę nadzieje nie poszły na marne?
     Lilia od samego początku zaintrygowała swatkę, która wybitnie zainteresowała się jej stopami, które mogły osiągnąć idealny kształt. Narratorka idealnie opisuje swoje podniecenie, ale i strach związany z krępowaniem stóp, który przez wiele lat w Chinach był zwyczajem bezwzględnie egzekwowanym. Dziewczynki o nieskrępowanych stopach miały z góry ustaloną przyszłość jako popychadła w domach obcych ludzi. Jednak kobieta o idealnym kształcie stóp i o odpowiedniej ich długości (ideał osiągały stópki o długości zaledwie siedmiu centymetrów!), uważane były za piękne i stawały się obiektem pożądania męża.
     Bohaterka z rozrzewnieniem przedstawia czytelnikom jej dziennika rytualny związek o nazwie laotong, kiedy to dwie, praktycznie takie same, dziewczynki podpisują ze sobą umowę i pozostają przyjaciółkami do końca życia. Kwiat Śniegu stała się dla Lilii całym światem, podporą, niemal ukochaną siostrą, której mogła zwierzyć się ze wszystkiego i z którą spędzała wolny czas z izbie na piętrze, która była pomieszczeniem, w którym popołudniami zbierały się kobiety z całego domu oraz te w nim goszczące.
     Autorka przekazuje nam również cenne informacje na temat nu shu, czyli sekretnego pisma kobiet, którego uczyły się dziewczynki przed zawarciem małżeństwa, by mogły swobodnie porozumiewać się z rodziną po przeprowadzce do rodziny męża.
     I jak tu wyobrazić sobie w obecnych realiach sytuację, kiedy męża dla dziewczynek wybierają swatki, narzeczona w pełni podporządkowana jest woli teściów, a rodzina pana młodego, aby pozyskać dla niego żonę, niemal ją kupuje? Bo w tamtych czasach dziewczynki były „czymś”, co traktowano jako niepotrzebne osoby do wykarmienia. O wartości kobiety świadczyło to, ilu urodziła synów. Dziewczynki od samego początku miały ciężko: musiały bezskutecznie walczyć o choć jedno przychylne spojrzenie rodziców, usługiwać ojcu i braciom, przecierpieć niemiłosierny ból krępowania stóp i wreszcie zachodzić w ciążę niemal co rok, by zwiększyć szanse na urodzenie jak największej ilości synów.
     „Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz” to powieść, którą przeczytałam w ciągu jednego dnia. Autorka niesamowicie realistycznie opisała zwyczaje panujące w Chinach w XIX wieku, mentalność ludzi i ich różnorodność. I wreszcie ukazała czytelnikom przyjaźń zdolną przetrwać próbę czasu, kłamstwa i upokorzenia. Przyjaźń tak silną, że nie ustaje nawet po śmierci jednej z laotong. 

Ocena własna: 10/10

3 komentarze:

  1. Ja lubię klimat Chin w literaturze. Zawsze jest fascynujący i dynamiczny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba raczej się nie skuszę, jakoś nie przepadam za Chinami. Wolę te bardziej "bliższe" państwa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bardzo lubię książki Lisy See - "Kwiat śniegu..." jest świetny, ale moją ulubioną powieścią jest "Miłość Peonii".

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy