Autor: Lisa See
Przełożyła Anna Dobrzańska-Gadowska
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2005, stron 346
Opinie:
„Tylko najlepsi powieściopisarze
potrafią zrobić to, co zrobiła Lisa See, to znaczy ożywić nie tylko
postaci, ale też kulturę i mentalność, tak uderzająco odmienną od
naszej. Autorka stworzyła poruszający i w pełni przekonujący portret
kobiety, ukształtowanej przez cierpienia, których doznała od wczesnego
dzieciństwa, i przez przyjaźń, która pomogła jej przetrwać”. [Arthur Golden, autor „Wyznań gejszy”]
„Chińskie kobiety nazywano
bezużytecznymi gałązkami. Nawet matki zadają tutaj córkom
niewypowiedziany ból. Jednak Lisa See opowiada nie tylko o opresji, ale
także o więzi między kobietami, silniejszej niż przyjaźń. Choć zbyt
kruchej, żeby przeciwstawić się niszczącym regułom.” [Justyna Sobolewska „Przekrój”]
Cytat: „Mówi się, że mężczyźni mają żelazne serca, natomiast serca kobiet zrobione są z wody.”
Kulturą Chin nigdy zbytnio się nie
interesowałam. Wiedziałam, że kryje w sobie wiele sekretów i jest
niezwykle fascynująca dla wielu osób, ale sama nigdy nie chciałam się w
nią zagłębiać. Zmieniło się to, kiedy w moje ręce wpadła książka „Kwiat
Śniegu i sekretny wachlarz”. Wyobraźmy sobie staruszkę: kobietę z
mnóstwem zmarszczek, siedzącą na fotelu i uśmiechającą się dobrotliwie.
Osiemdziesięcioletnia Lilia opowiada o swoich najpiękniejszych latach
życia: odkąd skończyła pięć lat i dowiedziała się, że życie nie wygląda
tak, jak sobie wyobrażała.
Bycie „wyjątkowym” zawsze niesie ze sobą
i wady, i zalety. Komu nie podoba się, gdy ludzie w około ciągle go
chwalą i wróżą wspaniałą przyszłość? Takie osoby, tylko pozornie, mają
wspaniałe życie. Kto jednak myśli o konsekwencjach swojej
„wyjątkowości”, o oczekiwaniach, którym należy sprostać, by przypodobać
się ludziom i wciąż zapewniać, że pokładane w taką osobę nadzieje nie
poszły na marne?
Lilia od samego początku zaintrygowała
swatkę, która wybitnie zainteresowała się jej stopami, które mogły
osiągnąć idealny kształt. Narratorka idealnie opisuje swoje podniecenie,
ale i strach związany z krępowaniem stóp, który przez wiele lat w
Chinach był zwyczajem bezwzględnie egzekwowanym. Dziewczynki o
nieskrępowanych stopach miały z góry ustaloną przyszłość jako popychadła
w domach obcych ludzi. Jednak kobieta o idealnym kształcie stóp i o
odpowiedniej ich długości (ideał osiągały stópki o długości zaledwie
siedmiu centymetrów!), uważane były za piękne i stawały się obiektem
pożądania męża.
Bohaterka z rozrzewnieniem przedstawia czytelnikom jej dziennika rytualny związek o nazwie laotong, kiedy
to dwie, praktycznie takie same, dziewczynki podpisują ze sobą umowę i
pozostają przyjaciółkami do końca życia. Kwiat Śniegu stała się dla
Lilii całym światem, podporą, niemal ukochaną siostrą, której mogła
zwierzyć się ze wszystkiego i z którą spędzała wolny czas z izbie na
piętrze, która była pomieszczeniem, w którym popołudniami zbierały się
kobiety z całego domu oraz te w nim goszczące.
Autorka przekazuje nam również cenne informacje na temat nu shu,
czyli sekretnego pisma kobiet, którego uczyły się dziewczynki przed
zawarciem małżeństwa, by mogły swobodnie porozumiewać się z rodziną po
przeprowadzce do rodziny męża.
I jak tu wyobrazić sobie w obecnych
realiach sytuację, kiedy męża dla dziewczynek wybierają swatki,
narzeczona w pełni podporządkowana jest woli teściów, a rodzina pana
młodego, aby pozyskać dla niego żonę, niemal ją kupuje? Bo w tamtych
czasach dziewczynki były „czymś”, co traktowano jako niepotrzebne osoby
do wykarmienia. O wartości kobiety świadczyło to, ilu urodziła synów.
Dziewczynki od samego początku miały ciężko: musiały bezskutecznie
walczyć o choć jedno przychylne spojrzenie rodziców, usługiwać ojcu i
braciom, przecierpieć niemiłosierny ból krępowania stóp i wreszcie
zachodzić w ciążę niemal co rok, by zwiększyć szanse na urodzenie jak
największej ilości synów.
„Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz” to
powieść, którą przeczytałam w ciągu jednego dnia. Autorka niesamowicie
realistycznie opisała zwyczaje panujące w Chinach w XIX wieku,
mentalność ludzi i ich różnorodność. I wreszcie ukazała czytelnikom
przyjaźń zdolną przetrwać próbę czasu, kłamstwa i upokorzenia. Przyjaźń
tak silną, że nie ustaje nawet po śmierci jednej z laotong.
Ocena własna: 10/10
Ja lubię klimat Chin w literaturze. Zawsze jest fascynujący i dynamiczny :)
OdpowiedzUsuńChyba raczej się nie skuszę, jakoś nie przepadam za Chinami. Wolę te bardziej "bliższe" państwa. ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię książki Lisy See - "Kwiat śniegu..." jest świetny, ale moją ulubioną powieścią jest "Miłość Peonii".
OdpowiedzUsuń