Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWARok wydania: 2001, stron 295
Opis: Miecz, czary i... szpiegowska intryga.
Wiedźmin przygarnął płomień, od którego może zapłonąć świat.
Tom pierwszy sagi o wiedźminie.
W natłoku dzieł Sapkowskiego w mojej
osiedlowej bibliotece, udało mi się odnaleźć pierwszy tom sagi
opisującej losy wiedźmina Geralta z Rivii – postaci, która bliska jest
sercu każdemu fanowi fantastyki, i nie tylko. Łapiąc w dłonie „Krew
elfów” polskiego mistrza gatunku, spodziewałam się wartkiej akcji,
niezwykłych bohaterów i niesamowitych przygód. Czy się zawiodłam?
Oczywiście, że nie.
Co uważam za bardzo ważne, „coś” zaczyna
dziać się już od samego początku. Już na pierwszych stronach książki
poznajemy wspomnienia makabry w rodzinnym mieście Ciri, małej
podopiecznej wiedźmina, która została mu przeznaczona jako
Niespodzianka. Z pozoru niewinna trzynastolatka wraz z biegiem czasu
staje się małą wiedźminką – w Kaer Morhen księżniczka Cintry uczy się
miecza pod okiem prawdziwych specjalistów, towarzyszy i przyjaciół
Geralta.
Oczywiście, Ciri okazuje się nie być
zwykłym dzieckiem, dlatego na jej drodze staje na początku czarodziejka
Triss Merigold, która odkrywa przed wiedźminami kilka tajemnic, o
których mieli mgliste pojęcie, a potem Yennefer, przepiękna ukochana
Geralta, choć łączą ich stosunki, które śmiało można nazwać dziwnymi.
Kiedy młoda adeptka uczy się życia z
dala od najbliższych i panowania nad nowymi zdolnościami, możemy niemal
uczestniczyć w wojennych naradach władców największych miast, którzy
jednoczą się w walce przeciwko elfom. Znane grupy nazywające się
Wiewiórkami sieją postrach wśród wszystkich. Równowaga pomiędzy
poszczególnymi rasami wyraźnie się chwieje i wszyscy modlą się, by cała
sytuacja nie skończyła się wielką wojną, do której i tak ma dojść.
Co najbardziej przypadło mi do gustu?
Końcowe fragmenty opisujące więź Ciri i Yennefer. Nie są to uczucia
łączące nauczycielkę i uczennicę, lecz coś na kształt siostrzanej,
niemal matczynej miłości.
Czytając pierwszy tom „Wiedźmina”,
zastanawiałam się, co w nim zauroczyło czytelników nie tylko w Polsce,
ale i na całym świecie. Z początku nie byłam pewna, ale teraz, kiedy mam
pierwszą książkę za sobą, mogę śmiało wymienić kilka czynników.
Bohaterowie tak bardzo podobni do nas:
mający własne problemy, namiętności i unikalne charaktery, choć to
postacie typowo baśniowe: krasnoludy, czarodziejki, driady, wiedźmini...
Ale co najważniejsze: niezwykły świat
stworzony przez Sapkowskiego wciąga bez reszty, w głowie aż szumiało mi
od dziwnych imion, języka elfów, wierzeń i zwyczajów w poszczególnych
krainach.
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Sama potraktowałam „Krew elfów” jako pozycję, którą po prostu muszę
przeczytać i nie żałuję ani jednej spędzonej nad nią minuty. A
zdecydowanie warto poznać polskie dziedzictwo literatury polskiej, bo na
pewno „Wiedźmin” przetrwa jeszcze wiele, wiele lat w pamięci
czytelników na całym świecie.
Ocena własna: 10/10
Och, uwielbiam sagę o wiedźminie, Sapkowski stworzył coś wspaniałego. Czytałam ją już masę lat temu, kiedy byłam w gimnazjum, ale wciąż wspominam ;)
OdpowiedzUsuńSaga o Wiedźminie, to pierwsze książki fantastyczne, które polubiłam. Przez wiele lat po próbie czytania "Bajek robotów" Lema (lektura szkolna) z daleka omijałam takie działy. Sapkowski to zmienił.
OdpowiedzUsuń