Szablon wykonała wanilijowa | GT

środa, 16 maja 2012

Krew elfów

Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Rok wydania: 2001, stron 295


Opis: Miecz, czary i... szpiegowska intryga.
Wiedźmin przygarnął płomień, od którego może zapłonąć świat.
Tom pierwszy sagi o wiedźminie.


     W natłoku dzieł Sapkowskiego w mojej osiedlowej bibliotece, udało mi się odnaleźć pierwszy tom sagi opisującej losy wiedźmina Geralta z Rivii – postaci, która bliska jest sercu każdemu fanowi fantastyki, i nie tylko. Łapiąc w dłonie „Krew elfów” polskiego mistrza gatunku, spodziewałam się wartkiej akcji, niezwykłych bohaterów i niesamowitych przygód. Czy się zawiodłam? Oczywiście, że nie.
     Co uważam za bardzo ważne, „coś” zaczyna dziać się już od samego początku. Już na pierwszych stronach książki poznajemy wspomnienia makabry w rodzinnym mieście Ciri, małej podopiecznej wiedźmina, która została mu przeznaczona jako Niespodzianka. Z pozoru niewinna trzynastolatka wraz z biegiem czasu staje się małą wiedźminką – w Kaer Morhen księżniczka Cintry uczy się miecza pod okiem prawdziwych specjalistów, towarzyszy i przyjaciół Geralta.
     Oczywiście, Ciri okazuje się nie być zwykłym dzieckiem, dlatego na jej drodze staje na początku czarodziejka Triss Merigold, która odkrywa przed wiedźminami kilka tajemnic, o których mieli mgliste pojęcie, a potem Yennefer, przepiękna ukochana Geralta, choć łączą ich stosunki, które śmiało można nazwać dziwnymi.
     Kiedy młoda adeptka uczy się życia z dala od najbliższych i panowania nad nowymi zdolnościami, możemy niemal uczestniczyć w wojennych naradach władców największych miast, którzy jednoczą się w walce przeciwko elfom. Znane grupy nazywające się Wiewiórkami sieją postrach wśród wszystkich. Równowaga pomiędzy poszczególnymi rasami wyraźnie się chwieje i wszyscy modlą się, by cała sytuacja nie skończyła się wielką wojną, do której i tak ma dojść.
     Co najbardziej przypadło mi do gustu? Końcowe fragmenty opisujące więź Ciri i Yennefer. Nie są to uczucia łączące nauczycielkę i uczennicę, lecz coś na kształt siostrzanej, niemal matczynej miłości.
     Czytając pierwszy tom „Wiedźmina”, zastanawiałam się, co w nim zauroczyło czytelników nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Z początku nie byłam pewna, ale teraz, kiedy mam pierwszą książkę za sobą, mogę śmiało wymienić kilka czynników.
     Bohaterowie tak bardzo podobni do nas: mający własne problemy, namiętności i unikalne charaktery, choć to postacie typowo baśniowe: krasnoludy, czarodziejki, driady, wiedźmini...
     Ale co najważniejsze: niezwykły świat stworzony przez Sapkowskiego wciąga bez reszty, w głowie aż szumiało mi od dziwnych imion, języka elfów, wierzeń i zwyczajów w poszczególnych krainach.
     Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Sama potraktowałam „Krew elfów” jako pozycję, którą po prostu muszę przeczytać i nie żałuję ani jednej spędzonej nad nią minuty. A zdecydowanie warto poznać polskie dziedzictwo literatury polskiej, bo na pewno „Wiedźmin” przetrwa jeszcze wiele, wiele lat w pamięci czytelników na całym świecie.

Ocena własna: 10/10

2 komentarze:

  1. Och, uwielbiam sagę o wiedźminie, Sapkowski stworzył coś wspaniałego. Czytałam ją już masę lat temu, kiedy byłam w gimnazjum, ale wciąż wspominam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Saga o Wiedźminie, to pierwsze książki fantastyczne, które polubiłam. Przez wiele lat po próbie czytania "Bajek robotów" Lema (lektura szkolna) z daleka omijałam takie działy. Sapkowski to zmienił.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy