Autor: Nora Roberts
Przełożyła Katarzyna KasterkaWydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2005, stron 268
Opis: Druga część
trylogii opowiadającej o losach Stelli, Rosalind i Hayley, trzech
przyjaciółek z Harper House, jednej z najpiękniejszych starych
rezydencji w stanie Tennessee. Od ponad stu lat tajemnicza zjawa, zwana
przez kolejne pokolenia domowników Oblubienicą, ukazuje się dzieciom i
kobietom w ciąży. Mumi żmudnych poszukiwań doktor Mitchell Carnagie nie
zdołał ustalić jej tożsamości. Wiadomo tylko, że za życia miała na imię
Amelia i była blisko związana z rodziną Harperów. Amelia nienawidziła
mężczyzn, uważała ich wszystkich za kłamców i wiarołomców. Toteż gdy
Rosalind coraz bardziej angażuje się w romans z przystojnym historykiem,
Oblubienica postanawia dać jej nauczkę.
Drugi tom, moim zdaniem najlepszy. Znów
Nora Roberts prowadzi nas ścieżką życia głównej bohaterki, tym razem
Rosalind Harper, właścicielki centrum ogrodniczego „Eden” oraz Harper
House. Co najlepsze, autorka zdecydowanie skontrastowała charakter Roz z
charakterem Stelli, o której pisała szczegółowo w pierwszym tomie. W
pewnym sensie są do siebie podobne: obie straciły mężów, którzy byli dla
nich całym światem, znają doskonale ciężar samotnego wychowywania
dzieci, próbują rozpocząć życie od nowa, znajdując w każdej chwili
miliony małych cudów.
Choć Rosalind powoli dobiega do
pięćdziesiątki, jest obiektem westchnień wielu mężczyzn, sprawuje się
idealnie jako właścicielka dobrze prosperującej firmy i bizneswoman, ma
trójkę wspaniałych, dorosłych synów i bagaż doświadczeń. Z mojego punktu
widzenia główna postać „Czarnej Róży” wie i umie dosłownie wszystko.
Czyta emocje z ludzkich twarzy i jednocześnie stara się wprowadzić
uśmiech na twarze wszystkich domowników Harper House. W obliczu zmian
rozważa wszystkie za i przeciw, z chłodnym dystansem odnosząc się do
własnych uczuć. Choć tylko przez chwilę.
W tym samym czasie Amelia, doskonale
wyczuwając emocje Rosalind, zaczyna niemal bawić się strachem
domowników. Samą Roz przyprawia niemal o zawał serca swoimi „gierkami”,
jednak z każdą chwilą sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna.
Jednak dzięki Mitchellowi udaje się ruszyć z badaniami przeszłości
Amelii do przodu. Szakojący rozwój wypadków dodaje historii dreszczyku
emocji.
Na domiar złego w życiu niezależnej kobiety pojawia się jej były mąż – wspomnienie, o którym zdecydowanie wolałaby zapomnieć.
Dużo humoru, wzruszeń i tajemnic.
Czytając książkę, wiele razy uśmiechałam się jak wariatka, a czasem
uroniłam łzę. Jak już pisałam, „Czarna Róża” wydaje mi się najlepszą z
tej serii. Warto wspomnieć o symbolice tytułów poszczególnych książek
serii – niesamowicie romantyczna. Ale jest to szczegół, którego nie będę
opisywać. To trzeba przeczytać.
Niestety, zawsze musi być jakieś „ale”.
Znów niemal od początku książki wiadomo, jak będzie przebiegał wątek
miłosny: najpierw przyjaźń, rozterki, problemy, namiętność i znów
problemy. Szkoda. Na szczęście, zaskakujące „nowości” w sprawie Amelii
sprawiają, że chce czytać się dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz