Szablon wykonała wanilijowa | GT

niedziela, 22 lutego 2015

Twarzą w twarz z prawdą



                Po raz kolejny mam wielką przyjemność przenieść się do malowniczego świata Jangblizji. Baśniowego miejsca, gdzie obok siebie żyją istoty z najróżniejszych gatunków, a spokój i harmonia są stałym tłem życia mieszkańców. Niestety, tylko pozornie. Bo jak wiadomo, nic nie trwa wiecznie, a szczególnie spokój. Recenzję pierwszej części tej niesamowitej serii możecie przypomnieć sobie >tutaj<. Pora jednak skupić się na kontynuacji: "Wojny w Janglblizji. W domu". 

                Wracamy do przygód książąt Jangblizji i ich przyjaciół. Jangblizję, niegdyś piękną i pełną magii, spowija mrok, a jej mieszkańcy kulą się pod terrorem Szmaragdowej Pani i jej pobratymców. Trwa mobilizacja, jednak morale wzrasta dopiero, kiedy oczom poddanych ukazuje się księżniczka Nana, dojrzalsza i dużo bardziej pewna siebie. Nie raz staje oko w oko z niebezpieczeństwem, udowadnia, że mimo młodego wieku jest godna bycia władczynią Jangblizji. Nie bez pomocy najbliższych przyjaciół, mieszkańców Jangblizji i Lumachela, tajemniczego sprzymierzeńca i pustelnika, od lat pozostającego w ukryciu, udaje się jej napełnić wszystkich nadzieją na to, że Jangblizja może być taka, jak wcześniej. Niestety, jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele ukrywał przed nią i Roanem jej ojciec. Jej celem staje się naprawienie błędów ojca i sprawienie, by jej ukochany dom znów kojarzył się z miłością i pięknem, a nie z brakiem tolerancji i wiecznym strachem przed władzami.
                Przed podobnym problemem staje jej starszy brat, Roan, który poszukuje zaginionego w tajemniczych okolicznościach ojca i szuka sposobu, by skontaktować się z siostrą i przyjaciółmi, a także by przenieść się z powrotem do Jangblizji i stanąć do walki z wojskami Szmaragdowej Pani. Niestety, nie wszystko przebiega zgodnie z planem i młody książę musi przede wszystkim pogodzić się z tym, że jego ojciec tak naprawdę nigdy nie był tym, za kogo zawsze go uważał.
                W "Wojnie w Jangblizji. W domu" poznajemy bohaterów z zupełnie innej strony niż w poprzedniej części. Z każdą kolejną stroną jesteśmy świadkami dojrzewania młodych ludzi, poznających świat i uzyskujących świadomość o tym, że życie nie zawsze usłane jest płatkami róż. Towarzyszymy im w podejmowaniu pierwszych ważnych decyzji, w walce o wspólną przyszłość bez strachu o następny dzień. Jednak autorka, przedstawiając czytelnikom książęta, wciąż podkreśla, jak są młodzi i że tak naprawdę życie wciąż jest dla nich zagadką. Ich problemy sercowe, tak charakterystyczne dla nastolatków, uświadamiają nam, jak wiele mają jeszcze przed sobą i jak wielkim wyzwaniem jest dla nich zamiana w dorosłego w tak krótkim czasie. Czy rodzeństwo wraz z przyjaciółmi zdoła utrzymać ciążące na nich brzemię? Jak stoczy się bitwa o Jangblizję, jedna z najstraszniejszych wojen, jakie zna tamten świat? I czy rozdzielona królewska rodzina w końcu odnajdzie siebie nawzajem?
Ale najważniejsze. Bo nikt, kto czytał serię Agnieszki Steur nie powie mi, że nigdy nie zastanawiał się, kim jest tajemnicza Szmaragdowa Pani i co tak naprawdę ma na celu, atakując malowniczą krainę rządzoną przez króla Taro i królową Zarę.
Na te i wszystkie inne pytania odpowiada nam autorka w swojej kolejnej książce. I nie, to jeszcze nie koniec. Znakomicie przeplatane wątki poboczne tworzą idealną kontynuację, dzięki czemu można przypuszczać, że jeszcze spotkamy się z sympatycznymi bohaterami, a królewskie dzieci będą miały kolejną misję. A wszystko po to, by na nowo wprowadzić spokój w ich ukochanej Jangblizji.
                Wszystkim tym, którzy czytali pierwszą część serii serdecznie polecam tą kontynuację, obszerną, baśniową historię z wojną w tle, która pozwoli oderwać się od codziennych problemów. Styl autorki i jej niesamowita wyobraźnia sprawiają, że książkę czyta się lekko i szybko, zanim się obejrzysz, ponad czterysta stron zda się tylko pięknym wspomnieniem, pozostawiającym niedosyt i wielką chęć poznania dalszej części historii. Mam wielką nadzieję, że będę miała okazję się z nią zapoznać. 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki bardzo dziękuję Autorce, Agnieszce Steur.

7 komentarzy:

Obserwatorzy