Szablon wykonała wanilijowa | GT

wtorek, 18 grudnia 2012

Rant


Autor: Chuck Palahniuk
Przekład: Elżbieta Gałązka – Salamon
Wydawnictwo: Niebieska Studnia
Rok wydania: 2012, stron 358

Opis: Utrzymana w formie wywiadu rzeki biografia niejakiego Ranta, małomiasteczkowego odmieńca, który wykorzystuje w niecodzienny, perwersyjny sposób swoje wyostrzone zmysły smaku i węchu. Z powodu tych dziwactw zostaje zmuszony do przeniesienia się do wielkiej metropolii, której mieszkańcy zostali podzieleni na lepszych dzienniaków i gorszych nocniaków. Główną rozrywką nocniaka Ranta jest „party crashing” – gra, której celem jest taranowanie swoim autem innych samochodów. A wszystko po to, by wydarzyło się w końcu coś godnego uwagi, by czas na chwilę stanął w miejscu...

            Są na świecie pisarze, którzy skupiają się w swoich książkach na zagadkach kryminalnych. Są też tacy, dla których spektrum ich historii jest bezgraniczna miłość, zdolna przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu, trwająca do końca życia. Są autorzy z tak bujną wyobraźnią, że tworzą oni odmienne światy, w których umieszczają swoich często odrealnionych bohaterów. W wykreowanym przez siebie uniwersum sterują życiem najdziwniejszych postaci, takich, o których człowiekowi nawet się nie śniło.
            I gdzieś tam, wśród tych wszystkich autorów, jest Chuck Palahniuk ze swoim wyjątkowym, można powiedzieć „nieco drastycznym” podejściem do świata. Ktoś, kto nie boi się ryzyka, dosadności, wprowadza swojego czytelnika w poczucie odrazy i niechęci. Jednocześnie jednak sprawia, że brnie on dalej w te odrealnione historie, czasem mrożące krew w żyłach. Bo co jest bardziej przerażającego w prawdzie o ludzkiej naturze i o tym, co nas otacza? Aż ma się ochotę spytać, co by było, gdyby bohaterowie Palahniuka żyli wśród nas. Świat wyglądałby o wiele inaczej...
            W swojej najnowszej książce autor przedstawia nam Bustera Casey’a, tytułowego „Ranta”. Personę zdecydowanie oderwaną od rzeczywistości, choć jednocześnie tak bardzo realną. Rant był zwyczajnym dzieckiem. A przynajmniej takie starał się zachować pozory. Jednak zmarła jego babcia, Esther, a później wielu innych członków jego rodziny. A wszystko zaczęło się od niewielkiego pająka, czarnego jak nocne niebo, z czerwonym znakiem na odwłoku. Czarna wdowa jest jednym z najbardziej nieprzewidywalnych pająków na świecie. Jedno ukąszenie w bardzo krótkim czasie przynosi śmierć. Powinno przynieść śmierć.
            Ale doprowadziło do tego, że młody Buster zaczął czerpać z ukąszeń zwierząt przyjemność. Dawały mu one energię, wprawiały w niemal narkotyczny stan. Wyostrzone zmysły sprawiły, że miał on zupełnie inne podejście do świata niż reszta ludzi. Bo kto normalny rozpoznawał po zapachu, jaka podpaska należała do jakiej kobiety? Albo po jednym pocałunku potrafił stwierdzić, co dana osoba jadła na śniadanie trzy dni temu? Rant.
            Jednak dziwne praktyki chłopca dały mu nie tylko przyjemność graniczącą z rozładowaniem seksualnej frustracji. Stał się on nosicielem Lyssavirusa, choroby znanej potocznie jako wścieklizna. Niby nic, kilka zastrzyków i po krzyku. Gorzej dzieje się wtedy, kiedy zarażeni nie zdają sobie sprawy z faktu, że są chorzy i bagatelizują objawy, co prowadzi do śmierci. Epidemia wścieklizny, którą niewątpliwie zapoczątkował Rant, stała się jedną z największych tragedii jaką pamiętało miasteczko, w którym mieszkał. Fala zarażeń wśród nocniaków – ludzi uważanych za gorszych, przystosowanych do nocnego trybu życia, była bardzo niepokojąca. Młodzi ludzie odrzucali od siebie to, co dobre i zaczęli fascynować się party - crashingiem. I nikt nie miał wpływu na to, co dzieje się dookoła nich.
            Książka napisana w formie wywiadu rzeki przedstawia wspomnienia o Rancie prawie wszystkich ludzi, których spotkał na swojej drodze do bycia lokalną legendą. Mówili o nim różnie, byli przyjaciele, ale także wrogowie. Opinia każdego z nich składa się na fascynującą historię młodego człowieka, jedynie pozornie podobnego do rówieśników. Czy śmierć Ranta zapoczątkowała początek nowej ery? A może on wcale nie umarł, tylko zniknął, by znaleźć sposób, aby jego legenda żyła wiecznie.
            Nowa powieść Palahniuka wyróżnia się pod wieloma aspektami. W grę wchodzi między innymi jej forma. Jednak czy jest to coś, co może pomóc? Dodać książce świeżości i nowego klimatu? Możliwe, jednak w moim przypadku zdecydowanie utrudniło to czytanie. Przy tak wielu osobach, gdzie każdy wypowiadał się o czymś innym, trudno połapać się w fabule. Raz mówiono o tym, jak rant był małym dzieckiem, a za chwile jego dziewczyna mówiła o tym, jaki był w wieku piętnastu – szesnastu lat. Trudno skupić się na faktach najważniejszych – na tym, co zadecydowało o wyjątkowej naturze Ranta. Miałam bardzo duży problem z przeczytaniem tej powieści. Niemniej jednak, nie zrażam się i już zabieram się za „Pigmeja”. Może zatrze on chwilowe złe wrażenie?

Ocena własna: 6/10

Zapraszamy!
 

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa:

8 komentarzy:

  1. Jeżeli nadarzy się okazja, chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Palahniuk jest, moim skromnych zdaniem, warty poznania. ;-)

      Usuń
  2. Mam Palahniuka w planach, ale chcę zacząć od "Potępionych". Niektórzy blogerzy tak piszą o jego książkach, ze aż chce się je czytać... Tylko w bibliotece ciągle ich brak, ale to tym lepiej o nich świadczy:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. ;-)Ja osobiście uważam, że najlepiej zacząć od klasyki. Od "Fight Clubu".;)

      Usuń
  3. Pierwszy raz słyszę o tym autorze, ale mam nadzieję, ze wkrótce dane będzie mi poznać jego twórczość. Na chwilę obecną mam niestety zbyt dużo innych zaległości książkowych, ale będę miała powyższy tytuł na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból.;-) Zdecydowanie polecam. O ile znam Twój gust literacki po tym, co publikujesz, Palahniuk to byłoby dla Ciebie coś zdecydowanie nowego. ;-)

      Usuń
  4. Nie czytam całej recenzji, bo Ranta dostałam teraz od chłopaka na mikołaja także sama muszę się przekonać, czy książka mi się spodoba :) Ale ocena 6/10 troszkę mnie przeraża... :D
    Swoją drogą teraz też dostałam na święta od mamy chłopaka "Pigmy" po angielsku :D Także to stracie na pewno będzie troszkę bardziej bolesne przez te całe neologizmy i troszkę inną strukturę zdania (już jedną stronę na próbę przeczytałam :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, to będzie wyzwanie. Tym bardziej, że właśnie przeczytałam "Pigmeja" po polsku i naprawdę struktury zdań są tam bardzo dziwne. Życzę powodzenia i wesołych! ;)

      Usuń

Obserwatorzy