Autor: Edgar Allan Poe
Przekład: Stanisław Wyrzykowski
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Rok wydania: 1968, stron 102
Poznawanie
kolejnych gatunków literackich dla każdego jest prawdziwą gratką. A tym
bardziej, kiedy możemy zgłębiać najciekawsze pozycje z naszego ukochanego
rodzaju literatury. Odkrywanie kolejnych książkowych perełek często zachodzi
jednak metodą „chybił-trafił”, co zwykle kończy się rozczarowaniem i gwałtowną
niechęcią do kryminału, fantastyki lub innego gatunku literackiego, którego
dotychczas byliśmy fanami. Dlatego jestem ogromnie wdzięczna losowi, gdy
pozwolił mi poznawać prawdziwych prekursorów danego rodzaju literatury. Ludzi,
którzy jako pierwsi odważyli się na eksperyment, opisując często to, co ich
otacza w sposób pozbawiony fikcji, prawdziwy, często zaskakujący lub nawet
przerażający. Dlatego cieszę się, że tworzę prezentację maturalną o takich
osobistościach jak Edgar Allan Poe oraz Stephen King. Czy jest możliwość ich
porównywania? Tego dopiero się dowiem, ale na razie pora zapoznać się z
najpopularniejszymi dziełami amerykańskiego pisarza, uważanego za twórcę
literatury grozy.
Cieniutka
książeczka, którą miałam okazję przeczytać, zawierała trzy opowiadania:
„Zabójstwo przy rue Morgue”, „Skradziony list” i „Czarny kot”. Każde z nich
pozornie inne, jednak pod pewnymi względami bardzo do siebie podobne.
Pierwsze
dwa opowiadania opisują detektywistyczne zagadki, których rozwiązania podejmuje
się narrator, którego nazwiska autor nie podał, oraz jego najlepszy przyjaciel,
C. August Dupin. Z pomocą swojego analitycznego umysłu, niesamowitej wręcz
umiejętności dedukcji i zapoznaniem się z miejscem zbrodni, Dupin rozwiązuje
zagadkę tuż za plecami paryskiej policji. Jego metody wciąż zadziwiają
narratora, który próbuje zrozumieć sposób myślenia swojego przyjaciela i choć w
najmniejszy sposób pomóc w rozwiązaniu spraw. Częściej jednak staje się on
poruszonym słuchaczem, który, zahipnotyzowany opowieściami Dupina, nie może
wprost uwierzyć w jego geniusz. Tajemnica zabójstwa dwóch kobiet przy ulicy rue
Morgue i kradzieży ważnego dla świata polityki listu staje się dziecinną gratką
dla Dupina. Pozostaje jednak pytanie, kto zabił i z jakiego powodu? Czy dowody,
które analizuje paryska policja, doprowadzi ich do tej samej osoby, do której
dotarł Dupin? I jakie motywy miał ktoś, kto ukradł list na oczach jego
właściciela?
Odbiegającym
od tych dwóch jest zdecydowanie opowiadanie „Czarny kot”, w którym autor znów
przedstawia nam bezimiennego narratora, którego bardzo szybko mogłam utożsamić
z samym Poe’m. Zmagający się z alkoholizmem i problemami osobistymi mężczyzna
postanawia zaufać własnej naturze, nie kierując się zdrowym rozsądkiem i
logicznym myśleniem. Słuchając swojego instynktu, posuwa się do coraz bardziej
obrzydliwych zbrodni. Czy pozostanie bezkarny? I kto staje się jego ostatnią,
najbardziej krwawą ofiarą?
Wszyscy
miłośnicy literatury grozy powinni cofnąć się w czasie i zapoznać się z
pierwszymi dziełami z tego rodzaju.
Edgar Allan Poe stał się twórcą legendarnych już powieści i wierszy,
jednak dziś mało kto pamięta o tym, że powieści takich autorów jak Stephen
King, czy sir Arthur Conan Doyle, choć dziś legendarne, nie były wyznacznikami
swojego gatunku. Taki Sherlock Holmes, dziś znany praktycznie każdemu, swój
pierwowzór miał w wykreowanym przez Poe’go C.Auguście Dupinie.
Wszystko,
co dziś znamy, miało kiedyś swój początek. I zdecydowanie warto te początki
poznać, by dziś zrozumieć to, co nas otacza. Cieszę się, że mogłam cofnąć się w
czasie do początków wieku dziewiętnastego i zapoznać się z twórczością
wybitnego poety, krytyka i nowelisty. Wbrew pozorom, jego twórczość jest dość
łatwa do przyjęcia przez młodego czytelnika. Dość łatwa dlatego, że nie brałam
pod uwagę jego poezji, uważaną za trudną w interpretacji i bardzo skomplikowaną.
Jednak jego nowele bardzo przypominały mi książki o Holmesie, które uwielbiam,
dlatego czas spędzony z Poe’m uważam za wyjątkowo udany. Groza i tajemnica
wylewają się z każdej strony. Zdecydowanie polecam.
Ocena własna: 9/10
Zapraszamy serdecznie!
Poszukam w antykwariatach :)
OdpowiedzUsuńPoszukiwania mogą okazać się bardzo interesujące. Antykwariaty są niesamowite. ;)
UsuńDo prozy Poe chyba trzeba dojrzeć. Ja kiedyś czytałam, podobało mi się, ale jednak nie powaliło. Na pewno wrócę!!
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że poezji Poe nie trawię do teraz. Jest ciężka, trudna w zrozumieniu, momentami nawet dziwna... Ale nowele są całkiem do przyjęcia. ;)
UsuńKiedyś czytałam opowiadania, które napisał Poe, ale ich styl był dla mnie trudny (ciężko mi się je czytało). Zdecydowanie wolę Sherlocka. Właśnie czytam opowiadania Conan Doyle'a i to jest przyjemność :-).
OdpowiedzUsuńA można zapytać, jaki jest temat Twojej prezentacji (tak dokładnie)?
Szczerze pisząc, ja też wolę Sherlocka. Jakoś lepiej niż Poe przedstawiał te wszystkie tajemnice... Ale nie powiem, że Dupin był od Holmesa gorszy. W końcu to jego pierwowzór. ;)
Usuń"Groza i tajemniczość w literaturze. Od Edgara Allana Poe do Stephena Kinga. Przedstaw temat poprzez analizę wybranych utworów". Czy jakoś tak.;) Nie wiem, czy słowo w słowo tak to brzmi, ale sens jest jeden. ;)
Muszę przyznać, że chyba nigdy nie spotkałam się z tym autorem (a przynajmniej nazwisko nie utkwiło mi w głowie...), ale mimo iż fanką tego typu książek nie jestem myślę, że powrót do "przeszłości" byłby ciekawą przygodą ;).
OdpowiedzUsuńCóż, może dlatego, że gatunek nie jest Ci tak bliski? ;) Cóż, ja czasem lubię poczytać starsze powieści (no dobra, pierwszy raz czytałam TAK STARE dzieła), ale nie żałuję. ;)
UsuńChoć jest to uboga objętościowo książeczka, to jednak dam jej szansę. Może być to doskonały ,,umilacz'' podczas podróży pociągiem.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł.;) Ja pochłonęłam ją w jeden wieczór, więc doskonale nadawałaby się na jakąś podróż.;)
UsuńZdecydowanie chcę się zapoznać z tym autorem! Ciągle jednak odkładam go na później i o nim zapominam w efekcie...
OdpowiedzUsuńPS W końcu udało mi się wypozyczyć "Potępionych" Palahniuka:)
Tak bywa. Może niedługo natrafisz na jakąś jego nowelę i nagle Ci się przypomni. ;)
UsuńGratuluję owocnych poszukiwań. Jestem ciekawa, jakie będą wrażenia. ;)
Autora znam, ale bardziej ze wzmianek biograficznych niż napisanych książek. Czas wreszcie sięgnąć po coś spod jego pióra... Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńPS: Nareszcie udało mi się wrócić do blogosfery. ;)
Do niedawna też znałam go raczej z historii literatury niż z niej samej w sobie.
UsuńWitamy z powrotem! Coś długo Cię nie było. Jak tam? ;)
Miałem już tak z paroma pisarzami, ale nie tylko, bo z muzykami, zespołami czy aktorami także ;) Niby wiedziałem mniej więcej kto to jest, co tworzy lub tworzył, ale tak naprawdę nigdy nie miałem się z tym okazji zapoznać.
UsuńOgólnie, dobrze, teraz nadrabiam wszelkie zaległości w filmach, książkach, vlogach, blogach dzięki feriom :D Po pół roku nareszcie udało mi się wrócić na Przystanek Autobusowy i mam nadzieję, że nawet pomimo ogromnego natłoku zajęć będę i tak pisał dalej ;) A jak u Cb? Widzę, że pisanie recenzji z Ew idzie Wam nadal świetnie. Podziwiam Waszą wytrwałość :)
Z aktorami i piosenkami mam tak niemal zawsze, więc nie jesteś sam.;D
UsuńCałkiem dobrze, mi kończą się ferie, Ew ma jeszcze tydzień. Pisanie recenzji idzie jak idzie, bywało lepiej, ale staramy się podtrzymywać ciągłość dodawania notek. ;)
Cóż, to cieszę się, że wróciłeś i czekamy na pierwsze relacje na Przystanku. ;) Chyba już Ci kiedyś pisałam, że to świetny adres bloga.;D
I kiedy potem zapoznajesz się z twórczością tych osób, jak zazwyczaj reagujesz? Pozytywnie czy negatywnie? Jest jakaś reguła? ;)
UsuńCieszę się z tych ferii jak nigdy dotąd, bo te pierwsze tygodnie po Świętach były po prostu straszne :D
Chciałbym dodawać posty chociaż raz na tydzień, ale rzadko kiedy mi się to udaję. Mam nadzieję przygotować coś na zapas w wolnym czasie, oby mi się udało! ;)
Dziękuję bardzo :) Zmieniłem adres bloga i teraz jest już tylko "autobusowy.blogspot.com". Udało mi się już opublikować kilka słów o mini-albumie Placebo, a teraz przygotowuję znowu coś nowego.
Muszę Ci powiedzieć, że "szelest kartki" też mi się podoba. Adres nawiązuje do tego tradycyjnego sposobu czytania, który ma w sobie wiele magii. Chociaż czytnik jest na pewno wygodniejszy, to jednak nie wyobrażam sobie, aby przeczytać na nim niektóre (ulubione albo dłuższe) powieści. A jak jest z Tobą? ;) Pozdrawiam.
PS: Ale się rozpisałem i odszedłem od tematu recenzji :D
Cóż, właściwie to jeżeli książka,film czy piosenka jest ciekawa, to nie liczy się już to, kto to stworzył.;)
UsuńA, dziękujemy bardzo.;) "Autobusowy" to też dobry adres, sens pozostaje praktycznie ten sam.;) Ja właściwie nie wyobrażam sobie używania czytnika. Nawet, jeżeli zabieram gdzieś ze sobą książkę, to jej ciężar w Tobie jest jakiś taki przyjemny.;) Nigdy nie zrezygnuję z papierowych wersji.;)
Cóż, komentarze są bo to, żeby dyskutować, więc nic nie szkodzi.;)
Oo, i to jest książka, którą zdecydowanie chciałabym przeczytać!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz miała okazję.;]
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale chętnie zagłębię się w tą historię.. czy mogę prosić o informowanie mnie o nowych notkach?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
atramentoweserce-inkheart
czytałam ;) super gorąco polecam wszystkim
OdpowiedzUsuńHmmm... czytałam wyrywkowo Poe, ale w oryginale i nie do końca przypadł mi do gustu :P Może jeszcze kiedyś wrócę do jego twóczości.
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że w oryginale? Może po naszemu jest bardziej znośny. Nie wiem;)
UsuńNiestety jakoś nie bardzo mnie ciągnie do takich książek :)
OdpowiedzUsuńTo kwestia gustu.;)
UsuńA oto i kolejny pisarz, którego literaturę bardzo chciałabym poznać, ale ciągle to odkładam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zawsze wydawało mi się, że jego twórczość jest bardzo trudna w odbiorze, a tu się okazuje, że jest odwrotnie :)